Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby […] świat został przez Niego zbawiony. J 3,16-17 Dzieje zbawienia to historia spotkań Boga z człowiekiem, historia niepojętych „zalotów” Boga, nie potrzebującego przecież nikogo i niczego, który zjawia się jako spragniony przyjaźni człowieka i pragnie zasłużyć na jego miłość. Tajemnicze i bogate życie Trójcy pragnie wciągnąć w swoją orbitę samotną i kruchą egzystencję człowieka. Bóg, w swym Synu, przychodzi, by nasze „jestem”, poddane przemijaniu, wzmocnić siłą swojego istnienia, by dodać blasku i ciepła naszemu życiu. Paradoksalnie powierza się nam w misterium Bożego Narodzenia, w tajemnicy własnej niemocy i bezradności, aby z naszej słabości uczynić siłę, z trwogi i lęku nadzieję, ze smutku radość, z samotności poczucie bliskości. Przyjście Syna Bożego, raz dokonane w historii, na zawsze objawiło prawdę, że Bóg jest Emmanuelem, że nigdy nie przestał być Bogiem z nami. Dar Syna domaga się naszej wielkodusznej odpowiedzi. W obecnym roku liturgiczno-duszpasterskim niech przejawia się ona w przypatrywaniu się naszemu powołaniu (por. 1 Kor 1,26). W praktyce oznacza to, iż w codziennej modlitwie i refleksji nie może zabraknąć miejsca dla ponownego odkrycia naszej osobowej i chrześcijańskiej tożsamości, dla rozpoznania zasadniczego celu życia, jakim jest osiągnięcie pełni człowieczeństwa i świętości. Jest to tym ważniejsze, im bardziej obserwujemy we współczesnej kulturze znak, że coraz mniej „człowieka w człowieku”, który wybierając doczesność zamyka serce na wieczność. Chrześcijanin nieustannie powinien dokonywać rewizji swej wierności powołaniu, otrzymanym w darze życia i w darze chrztu świętego. Przypatrywanie się sobie jest najpierw powrotem do źródła, do samego Boga - Dawcy powołań. Jest także pielęgnowaniem daru, złożonego w kruchych naczyniach naszej egzystencji. Jest przychodzeniem z pomocą tym, którzy swemu powołaniu się sprzeniewierzyli lub mają obiektywne trudności z jego wypełnieniem. Bóg przyszedł z pomocą naszej słabości. Naśladujmy Go w Jego miłosiernej miłości, w trosce, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (por. J 3,16). Dzieląc się tymi refleksjami, pragnę przesłać wyrazy dobra, życzliwości oraz zapewnienie o modlitewnej pamięci. Niech Jezus Chrystus, w którym Bóg rozbił namiot pośród nas, prowadzi każdego i każdą do osiągnięcia ludzkiej i chrześcijańskiej pełni. Niech Jego łaska będzie skutecznym wsparciem w trudzie wypełniania wszystkich zadań, składających się na całokształt powołania. Proszę także o przyjęcie życzeń darów naturalnych, zdrowia, radości, pokoju i przyjaźni bliźnich. Wszystkim z serca błogosławię!
† Wiktor Skworc BISKUP TARNOWSKI
Tarnów, Boże Narodzenie 2006
Wiktor Skworc - biskup tarnowski
|