ZAMYŚLENIA NA VII NIEDZIELĘ ZWYKŁĄ 2012-02-19

Paraliż - ks. Edward Staniek


Życie posiada dużą skalę, a jej stopnie wyznacza sprawność poszczególnych władz ducha i ciała. Pełna sprawność intelektu, woli, wyobraźni, pamięci, uczuć to przestrzeń działania ducha. Podobnie jest ze sprawnością wszystkich członków i organów ciała. Wystarczy, że mamy grypę i już sprawność nasza spada...

Jeśli mamy do czynienia ze stałym ograniczeniem tych naszych możliwości, mówimy o kalectwie. W wyjątkowo dużym stopniu kalectwo dotyczy człowieka sparaliżowanego. Stopień paraliżu jest różny aż do całkowitego, gdy komunikacja ze sparaliżowanym jest prawie niemożliwa. Rekonwalescencja, o ile jest możliwa, pozwala na żmudne odzyskiwanie utraconej sprawności, czasami trwa to latami.

Skoro paraliż jest obrazem grzechu, trzeba się zastanowić, w jakiej mierze – zgadzając się na życie w grzechu – duch nasz jest sparaliżowany. W jakim stopniu zależy nam na rekonwalescencji i powrocie do pełni sprawności władz ducha i ciała.

Jeśli popełniamy grzech i natychmiast staramy się z niego oczyścić i uciec z jego świata, paraliż jest chwilowy. Jeśli jednak wybieramy grzech jako swój świat, paraliż się pogłębia. Można to obserwować w dobrowolnej zgodzie na picie alkoholu, na zażywanie narkotyków, na życie w grzechu z jakimś człowiekiem, na systematyczne sięganie po cudzą własność, na codzienne karmienie siebie i innych kłamstwem, na niszczenie rodziców, na siedzenie przy Internecie – tracąc czas na gry, lub karmiąc pożądliwość oczu – na lenistwo przed telewizorem...

Nawrócenie polega na porzuceniu świata grzechu i wejściu w świat świętości, czyli Bożej wolności. On zawsze jest sprawnością ciała i ducha. Jeśli nawet ciało byłoby ograniczone, to duch potrafi szybować jak orzeł bardzo wysoko i mieszkać w krainie cudów.

Najtragiczniejszym skutkiem życia w grzechu, czyli paraliżu ducha, jest zablokowanie konta wieczności. Nic z tego, co człowiek czyni dobrego na ziemi, nie może być przelane na jego konto wieczne. To jest strata niepowetowana, bo w żaden sposób nie da się jej odzyskać. Gdyby ludzie wiedzieli, jak wiele tracą, żyjąc w grzechu, nie trwaliby w nim ani jednej minuty.

Chrystus uzdrawiając paralityka, zanim postawił go na nogi, uzdrowił jego ducha, odpuszczając mu popełnione grzechy. Tym samym jednoznacznie wskazał, że medycyna ducha jest pierwsza, a dopiero po uleczeniu ducha można myśleć o leczeniu ciała.

Warto o tym pamiętać. To nie przypadek, że w Kościele aż dwa sakramenty są nastawione na leczenie ducha: sakrament pokuty i pojednania, oraz sakrament namaszczenia chorych. Jakże często dziś nawet praktykujący katolicy zaczynają leczenie od ratowania zdrowia ciała, zapominając o paraliżu ducha. Świat może taki błąd popełniać, ale człowiek wierzący nie powinien tego nigdy czynić.

Troska o zdrowie ducha jest pierwsza, a jak duch wraca do zdrowia, istnieje duża szansa, że i ciało odzyska swą sprawność.



<< wstecz
© Parafia p.w. Świętego Krzyża i Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Tarnowie