ZAMYŚLENIA NA NIEDZIELĘ MIŁOSIERDZIA BOŻEGO 2011-05-01

Pokój z ran - ks. Tomasz Jaklewicz


1. "Pokój wam". Jezus Zmartwychwstały przychodzi do uczniów pełnych obaw, siedzących za zamkniętymi drzwiami. Co się stało z tymi twardymi facetami? Jeszcze się nie pozbierali po Wielkim Piątku, który dla nich był najczarniejszym piątkiem w życiu. My też nieraz zamykamy się w świecie naszych lęków, win, grzechów, niepowodzeń. Zaryglowani na cztery spusty. Jezus staje pośrodku tego całego zagubienia i przynosi pokój. To jest Boży dar płynący z krzyża i zmartwychwstania. Wszystkie nasze grzechy i problemy Jezus zabrał ze sobą na krzyż. Przemienił je w bezgraniczne zaufanie Ojcu. Teraz ofiarowuje nam ten „wypracowany” na krzyżu wewnętrzny pokój, kładzie go jak balsam na nasze chore serca. Czy słyszysz, jak Pan pośrodku twojego zamętu mówi do ciebie: „Pokój tobie”?

2. „Pokazał im ręce i bok”. Czyli pokazał rany. Tomasz będzie się tego właśnie domagał: „Jeśli nie zobaczę, a nawet nie dotknę ran, nie uwierzę”. Dlaczego to takie ważne? To nie jest jakieś zwykłe niedowiarstwo. Blizny na ciele Pana przypominają prawdę o krzyżu. Są pamiątką z pola bitwy, którą Chrystus stoczył o nasze zbawienie. Są znakiem rozpoznawczym Boga szalonego z miłości do mnie, Boga zranionego. Zmartwychwstanie nie unieważnia Krzyża, ono tłumaczy Krzyż. Wielkanoc wyjaśnia dramat Wielkiego Piątku. Jezusowe rany są dowodem, że miłość jest silniejsza od zła, że miłość przyjmuje na siebie cios, aby w ten sposób zło utraciło bezpowrotnie swoją siłę. Jezus pozwala Tomaszowi i nam dotykać swoich ran, bo dzięki temu dotykamy także naszych ran, naszych ciemności. Jezus mówi nam: „To wszystko, co ciebie rani, rani i mnie, ale moja miłość pokonuje wszelkie zło. Twoje rany nie muszą być dłużej powodem bólu, nienawiści, podziału, one mogą być miejscem objawienia się Bożego miłosierdzia”.

3. „Weźmijcie Ducha Świętego”. Niech zamieszka w was Boży Duch, czyli Bóg. Tak rodzi się Kościół – Ciało Chrystusa napełnione Duchem Świętym. Mieszka w nas Bóg. Nie musimy szukać Go daleko, wystarczy zajrzeć do środka siebie samego. Tchnienie Jezusa na uczniów przypomina to pierwsze Boże tchnienie w nozdrza Adama. Człowiek stworzony przez Ojca, odnowiony przez Syna, napełniony Duchem Świętym. Cóż to za wizja! Nie wolno mi myśleć o sobie jako o byle kim. Nie jestem tylko grudką materii, zespołem genów, produktem przypadku… Nie! Jestem nosicielem Bożego Tchnienia, które ma stawać się natchnieniem do działania, do przebaczania, do miłości zwyciężającej zło.

4. „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”. Któż z nas nie chciałby dotknąć Boga? Jesteśmy ludźmi zmysłowymi. Potrzebujemy bliskości, ciepła, dotyku, zapachu, dźwięku. Zmartwychwstanie jest wielkim hymnem na cześć ciała i zmysłów. Zmartwychwstanie mówi, że materia nie jest skazana na zniszczenie, lecz na przemienienie w niezniszczalne piękno. Ale moc do tej przemiany nie pochodzi z samej materii, lecz z Ducha. Dlatego „błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”. Czyli trzeba zaufać obietnicy, miłości, słowu, niewidzialnemu Bogu. A On ocali nas całych, z duszą i biednym ciałem. „Pan mój i Bóg mój”.



Zamyślenia

3 maja Kościół katolicki w Polsce obchodzi uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski. Nawiązuje ona do ważnych wydarzeń z historii Polski: obrony Jasnej Góry przed Szwedami w 1655 r., ślubów króla Jana Kazimierza - powierzenia królestwa opiece Matki Bożej, a także do uchwalenia Konstytucji 3 Maja. Święto zostało ustanowione na prośbę biskupów polskich po odzyskaniu niepodległości po I wojnie światowej. Oficjalnie święto obchodzone jest od 1923 r. W 1920 r. zatwierdził je dla Kościoła w Polsce papież Benedykt XV. Po reformie liturgicznej w 1969 r. święto zostało podniesione do rangi uroczystości.

Święto wyraża wiarę narodu w szczególną opiekę Bożą, jakiej Polacy doświadczali i doświadczają za pośrednictwem Maryi. Jej kult jako Królowej Polski jest bardzo stary. Przykładem może być "Bogurodzica", najstarsza polska pieśń religijna, która przez wieki pełniła rolę narodowego hymnu. W czasie najazdu szwedzkiego, 1 kwietnia 1656 r. w katedrze lwowskiej, przed cudownym wizerunkiem Matki Bożej Łaskawej król Jan Kazimierz złożył uroczyste Śluby, w których m.in. zobowiązywał się szerzyć cześć Maryi, wystarać się u papieża o pozwolenie na obchodzenie Jej święta jako Królowej Korony Polskiej, a także zająć się losem chłopów i zaprowadzić w państwie sprawiedliwość społeczną. Temu uroczystemu wydarzeniu towarzyszyło odśpiewanie litanii do Najświętszej Panny. Nuncjusz apostolski dodał do tej modlitwy wezwanie "Królowo Korony Polskiej, módl się za nami", które zgromadzeni biskupi i senatorowie trzykrotnie powtórzyli.

Szczególne związanie kultu Maryi, Królowej Korony Polskiej, z Jasną Górą nastąpiło 8 września 1717 r., kiedy to dokonano koronacji jasnogórskiego obrazu, co uznano za koronację Maryi na Królową Polski. Wezwanie "Królowo Polski" zostało na stałe wpisane do litanii loretańskiej w 1908 r., kiedy zezwolił na to papież Pius X. W tym samym roku ustanowił on też święto Królowej Polski dla diecezji lwowskiej. Po uzyskaniu niepodległości przez Polskę biskupi zwrócili się do Stolicy Apostolskiej z prośbą rozszerzenia tego święta na cały kraj. Jako datę zaproponowano dzień 3 maja, na pamiątkę pierwszej polskiej Konstytucji, która realizowała część ślubowań króla Jana Kazimierza. Święto zatwierdzone zostało oficjalnie w 1920 r. przez papieża Benedykta XV. W 300. rocznicę królewskich ślubów, nową ich wersję opracował przebywający wówczas w miejscu internowania Prymas Polski kard. Stefan Wyszyński. Jasnogórskie Śluby Narodu - po uwolnieniu Prymasa - złożył uroczyście na Jasnej Górze Episkopat Polski 26 sierpnia 1956 r. w uroczystość Matki Boskiej Częstochowskiej w obecności miliona wiernych. 10 lat później, 3 maja 1966 r. tam właśnie odbyły się centralne uroczystości milenijne chrztu Polski. Dokonano wówczas aktu zawierzenia Matce Bożej i powierzenia narodu polskiego Jej opiece na kolejne 1000 lat.

Nauczanie Jana Pawła II o Miłosierdziu

Ukazywanie światu miłosiernej miłości Boga wynikało z głębokiego przekonania, że „nic tak nie jest potrzebne człowiekowi, jak miłosierdzie Boże – owa miłość łaskawa, współczująca, wynosząca człowieka ponad jego słabość ku nieskończonym wyżynom świętości Boga” (Sanktuarium w Krakowie-Łagiewnikach, 7 czerwca 1997). Ukazywanie tego orędzia jest szczególnie potrzebne także ze względu na realia, w jakich żyje współczesny człowiek i świat: ogromny postęp cywilizacyjny w dziedzinie nauki i techniki, a zarazem niebywałe zagrożenia egzystencjalne i duchowe.

Jan Paweł II wiele razy pisał i mówił o tym, że na wszystkich kontynentach z głębin ludzkiego cierpienia wznosi się wołanie o miłosierdzie. „Tam, gdzie panuje nienawiść i chęć odwetu, gdzie wojna przynosi ból i śmierć niewinnych, potrzeba łaski miłosierdzia, która koi ludzkie umysły i serca, i rodzi pokój. Gdzie brak szacunku dla życia i godności człowieka, potrzeba miłosiernej miłości Boga, w której świetle odsłania się niewypowiedziana wartość każdego ludzkiego istnienia. Potrzeba miłosierdzia, aby wszelka niesprawiedliwość na świecie znalazła kres w blasku prawdy” (Łagiewniki, 17 sierpnia 2002).

Jan Paweł II wiedział jednak, że czymś fundamentalnym w ukazywaniu światu tajemnicy Miłosierdzia jest samo pojęcie, znaczenie tego słowa, które przecież w ciągu wieków obrosło w różne, nieraz pejoratywne znaczenia. Wielu ludziom miłosierdzie kojarzy się z przekreśleniem sprawiedliwości, pobłażliwością wobec zła czy samym uczuciem litości (bez konkretnego aktu pomocy człowiekowi będącemu w potrzebie). Dlatego Ojciec Święty wzywał do odkrywania autentycznego piękna i bogactwa Miłosierdzia. Sam to uczynił już w encyklice „Dives in misericordia”, w której nie tylko przytaczał różne terminy biblijne opisujące niezwykle bogatą rzeczywistość miłosierdzia Boskiego i międzyludzkiego, ale także starał się językiem teologa i pasterza określać to, co należy do jej istoty. Mówił o miłosierdziu, że jest to „drugie imię miłości albo wydobywanie dobra spod wszelkich nawarstwień zła”, dźwiganie czy podnoszenie w górę tego, który upadł.

Tłumaczył relacje, jakie zachodzą pomiędzy prawdą i miłosierdziem, sprawiedliwością i miłosierdziem, emocjonalnym wzruszeniem i aktem miłosierdzia. „W żadnym miejscu orędzia ewangelicznego – wyjaśniał – ani przebaczenie, ani też miłosierdzie jako jego źródło, nie oznacza pobłażliwości wobec zła, wobec zgorszenia, wobec krzywdy (…) W każdym wypadku naprawienie tego zła, za zniewagę, jest warunkiem przebaczenia” (DiM 14). Spełnienie warunków sprawiedliwości jest nieodzowne, aby do głosu doszła miłość afirmująca człowieka. „Ten, kto przebacza, i ten, który dostępuje przebaczenia – pisał – spotykają się z sobą w jednym zasadniczym punkcie: tym punktem jest godność, czyli istotna wartość człowieka, która nie może być zagubiona” (DiM 14). Miłosierdzie w relacjach międzyludzkich – napisał jasno – jest dopiero wówczas, gdy osoby świadczące je, żywią głębokie przekonanie, że równocześnie go doznają ze strony tych, którym świadczą jakieś dobro. „Jeśli tej dwustronności, tej wzajemności brak, wówczas czyny nasze nie są jeszcze prawdziwymi aktami miłosierdzia” (DiM 14). Jan Paweł II wraz ze świętą Siostrą Faustyną wnoszą do historii Kościoła nowy model chrześcijańskiego miłosierdzia – określany przez teologów modelem personalistycznym, gdyż w świadczeniu miłosierdzia na pierwszym miejscu jest osoba, człowiek ze swoją niepowtarzalną godnością, a potem jego potrzeby.


Wezwanie Kościoła do głoszenia światu orędzia Miłosierdzia

Ukazywanie światu daru orędzia Miłosierdzia szło w parze z wezwaniem, aby go nie tylko poznawać, ale je przyjąć i nieść światu jak światło i „rękojmię nadziei”. Już w encyklice „Dives in misericordia” nie tylko ukazywał miłosierną miłość Boga oraz piękno chrześcijańskiego miłosierdzia, ale także wzywał Kościół do głoszenia miłosiernej miłości Boga, czynienia miłosierdzia w relacjach międzyludzkich i do modlitwy o miłosierdzie dla świata wobec wielorakich zagrożeń, jakie on przeżywa. Te zadania zbieżne są z orędziem Miłosierdzia zapisanym w „Dzienniczku” Siostry Faustyny. Kościół od początku swego istnienia (…) – po raz kolejny powtórzył Jan Paweł II na krakowskich Błoniach w 2002 roku – „naucza o Bożym miłosierdziu, które jest rękojmią nadziei i źródłem zbawienia człowieka. Wydaje się jednak, że dzisiaj jest szczególnie wezwany, by głosić światu to orędzie. Nie może zaniechać tej misji, skoro wzywa go do tego sam Bóg przez świadectwo św. Siostry Faustyny” (Kraków, Błonia 18 sierpnia 2002).

Zawierzając cały świat Bożemu Miłosierdziu w Sanktuarium w Krakowie-Łagiewnikach powiedział, że pragnie, aby to „orędzie o miłosiernej miłości Boga, które tutaj zostało ogłoszone za pośrednictwem Siostry Faustyny, dotarło do wszystkich mieszkańców ziemi i napełniało ich serca nadzieją. Niech to przesłanie rozchodzi się z tego miejsca na całą naszą umiłowaną Ojczyznę i na cały świat. Niech się spełnia zobowiązująca obietnica Pana Jezusa, że stąd ma wyjść „iskra, która przygotuje świat na ostateczne Jego przyjście” (por. Dz. 1732).Trzeba tę iskrę Bożej łaski rozniecać. Trzeba przekazywać światu ogień miłosierdzia. W miłosierdziu Boga świat znajdzie pokój, a człowiek szczęście!” Wiele razy apelował do chrześcijan: „Bądźcie świadkami…, bądźcie apostołami Bożego Miłosierdzia”.

„Tajemnica miłosiernej miłości Boga była w centrum pontyfikatu mego czcigodnego poprzednika” – powiedział Ojciec Święty Benedykt XVI. Przejawiało się to nie tylko w nauczaniu Jana Pawła II, ale także w stylu jego życia i apostolskiej posługi. Jego pontyfikat już od pierwszych słów po wyborze na Stolicę Piotrową – od słynnego: „Nie lękajcie się otworzyć drzwi Chrystusowi” – aż po chwile odchodzenia do domu Ojca był świadectwem całkowitego zawierzenia Bogu, zdania się na Jego wolę, która – jak pisała św. Siostra Faustyna – jest dla nas samym miłosierdziem.

Zgłębianie tajemnicy miłosierdzia Boga prowadziło także do ukazywania ewangelicznej postawy świadczenia dobra bliźnim, która winna się stać nie tylko stylem chrześcijańskiego życia, ale i podstawową zasadą życia społecznego. Apelował o nową wyobraźnię miłosierdzia, która nie tylko dostrzega potrzeby drugiego człowieka, ale także potrafi im zaradzać w sposób bezinteresowny, z poszanowaniem ludzkiej godności i w duchu autentycznej miłości. „Nadszedł czas – mówił – by orędzie o Bożym miłosierdziu wlało w ludzkie serca nadzieję i stało się zarzewiem nowej cywilizacji – cywilizacji miłości” (Kraków – Błonia, 18 sierpnia 2002).





<< wstecz
© Parafia p.w. Świętego Krzyża i Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Tarnowie