ZAMYŚLENIA - na 4 Niedzielę Zwykłą 2011-01-30

1.
Trudno byłoby znaleźć tekst bardziej „niedzisiejszy" i bardziej odległy od tego, co lansuje współczesna kultura, media, reklamy i co dyktują nam nasze ludzkie odczucia ...



Beztroski śmiech, dobre kosmetyki, szybkie samochody, karta kredytowa, moda, nieskazitelna uroda, młodość i zdrowie bardziej trafiają nam do przekonania niż słowa błogosławieństw. W mediach, w manifestach partyjnych, w codziennym życiu, duch błogosławieństw jest w zasadzie nieobecny. Bądźmy szczerzy: w naszych rozmowach mało kto miałby odwagę powołać się czy przytoczyć Chrystusowe słowa błogosławieństw jako swoje własne. Nawet księża wolą ograniczyć ich stosowanie jedynie do kazań i katechezy, natomiast w prywatnych wypowiedziach i rozmowach przy stole, unikają sformułowań i zasad z Kazania na górze.

Czyżbyśmy zatem nie byli przekonani do słów Chrystusa? Czyżbyśmy tak dalece ulegli wpływom i zasadom tego świata, że nawet samo powoływanie się czy przyznawanie do nauki Chrystusa budzi w nas obawę przed śmiesznością? A może po prostu nie rozumiemy, co te słowa oznaczają, co z nich wynika i jak je wyrazić współczesnym językiem? Może uznajemy je jedynie za pobożne hasła: równie piękne i romantyczne, co nierealistyczne? Może należałoby przełożyć je na język konkretu, praktycznych zasad i wskazówek, do stosowania w różnych sytuacjach życia? Wtedy okazałoby się, jak wielka mądrość się w nich kryje i jak trafne są to drogowskazy.

To prawda, że droga błogosławieństw jest bardzo wąska i wiedzie stromo pod górę. Ale jest to droga ku wolności, droga, która daje pełne poczucie bezpieczeństwa, że na niej nie zginiemy, nie zmarnujemy życia, nie zbłądzimy w ślepy zaułek złudzeń. Drogowskazy są bowiem wyraźne i jednoznaczne: duch ubóstwa, pokora, sprawiedliwość, poświęcenie, czystość, służba, pokój, przebaczenie, to wartości, które na dłuższą metę przynoszą same dobre owoce.

Błogosławieństwa to najgłębszy wyraz i ideał prawdy o człowieku i ludzkim życiu: bez upiększeń, bez złudzeń i kłamliwych obietnic. Chrystus pokazuje nam, jacy naprawdę jesteśmy, a raczej jacy powinniśmy być, by nasze życie rozgrywało się w prawdzie. Prawda ma wielką moc i siłę przyciągania. W chwilach kryzysów i katastrof życiowych, gdy nagle wszystko zawodzi i traci znaczenie, wtedy pozostaje tylko to, co ma wartość nieprzemijającą, co jest absolutnie prawdziwe. A słowa błogosławieństw to najczystsza prawda i nie ma przeciw niej żadnych argumentów. Obyśmy umieli w to uwierzyć i odważnie dawać o tym świadectwo swoim życiem.

2.
Błogosławieni...


Każda zmiana władzy budzi nadzieję, że będzie lepiej. Toteż ludzie z uwagą słuchają pierwszego przemówienia nowego przywódcy. I myślą: jaką ma on wizję reformy? Czy jest silny? Czy jest uczciwy? Czy nie tak było, gdy pierwszy raz przemawiał Chruszczow, Gomułka, Gierek, Wałęsa, Gorbaczow? Wczujmy się zatem w sytuację słuchaczy Jezusa, uciskanych przez Rzymian podatkami, przytłoczonych obecnością obcych żołnierzy. Jakaż musiała być ich nadzieja mesjańska, przygotowana przez Jana Chrzciciela, skoro tak licznie gromadziły się przy Jezusie tłumy. Jaka cisza musiała być przed każdym wystąpieniem Jezusa. Przyłączmy się do Jego słuchaczy.

„Błogosławieni ubodzy w duchu..."

Może Jezus zaczął tak: Powiedzcie mi: kto jest na ziemi szczęśliwy? Słuchacze okazywali zainteresowanie. Zaczyna mówić konkretnie - myśleli. Toteż się włączali: No, szczęśliwy to ten, kto jest bogaty, kto ma pieniądze, ma znajomości, prowadzi dobre interesy. I co na to Jezus? Jezus nie zaprzeczył. Stwierdził, że pieniądz potrzebny jest do życia. Bez pieniądza nie można żyć. Ale uwaga: pieniądz wciąga człowieka, zacieśnia patrzenie tylko do materii. Pieniądz daje poczucie samowystarczalności i niezależności od Boga. Ponadto pieniądzem można szantażować, uzależniać, a nawet - upodlić. Dlatego ostrożnie z pieniądzem - mówił Jezus. I padło to Jego paradoksalne stwierdzenie: Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni miłosierni... czyli dzielący się chlebem, sercem, przebaczeniem. Więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu. Zebrane tłumy były zasłuchane, no bo przeważnie byli to biedacy, więc łatwo im było zgadzać się z Jezusem.

„Błogosławieni czystego serca..." Kto jeszcze jest szczęśliwy? - pytał dalej nowy Prorok.

Ludzie coraz bardziej ośmielali się odpowiadać. Szczęśliwy jest ten, kto się dobrze ożeni, kto znajdzie szczęście w miłości. A my byśmy może podpowiedzieli: Nie ten szczęśliwy, kto w pałacach mieszka. Nie ten szczęśliwy, kto bogaty jest. Lecz ten, kto kocha kogoś i kochany jest. I co Jezus na to? Zapewne powiedział: to prawda. Do tego wszyscy ludzie dążą i w tym znajdują szczęście. Tylko czy zupełne? Ile jest egoizmu w miłości i myślenia tylko o sobie. Ile jest nieładu? Ile jest nierządu i gwałtu. Dlatego Bóg jest przyjacielem uporządkowanej miłości, a wrogiem eksploatacji miłości. Bóg jest przyjacielem czystej i odpowiedzialnej miłości. Bóg jest szczególnym przyjacielem tych, którzy oddadzą Mu swoje niepodzielne serce. Bóg jest szczególnym przyjacielem dzieci. Szczęśliwi czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.

Tłumy nie odchodzą. Słuchają. Czekają na dalsze słowa.

„Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości".

Kto jeszcze jest szczęśliwy? - pytał Jezus dalej. No... ludzie na stanowiskach i urzędach. Ludzie mocni, z tupetem - odpowiadali zapewne niektórzy i widać było, że dialog nie bardzo się kleił, gdyż szpiedzy Heroda musieli czujnie nadstawiać ucha. A kto chciałby narazić się narzuconej władzy? Stąd - ta cisza, stąd - to napięcie: co teraz im powie? Jezus wołał: Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem będą pocieszeni. Błogosławieni cisi, albowiem posiądą ziemię. Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem będą nasyceni. Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem będą nazwani synami Bożymi. Błogosławieni niewinnie prześladowani. Błogosławieni miłosierni... Czyż nie ma ten Mówca racji? - myśleli jedni. Zagniewanego człowieka można rozbroić łagodnością, dobrą wolą i przebaczeniem. Ludzi zdobywa się dobrocią, a nie krzykiem - kontynuowali inni. Ale inni mieli zacięte miny. Łatwo odczytać było ich uczucia: liczy się człowiek mocny, a nauka usypia patriotów, rewolucjonistów.

Zakończenie Błogosławieństwa... Inna miara, inna mądrość, inne wartościowanie. U Jezusa wygrywa ten, kto traci, a kto traci, ten wygrywa. Bóg jednak wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców - powie później św. Paweł. Szczęśliwy ten, kto umie się dzielić, kto umie przebaczyć, kto ma czyste serce. Szczęście - to nie tyle mieć, ile być. Być z Bogiem i być z drugim człowiekiem. Tym się różnimy od innych religii. Oto nowy program Jezusa. Program także dla mnie. Amen.

Myśli z kazania - na 4 Niedzielę Zwykłą

Niezwykle utalentowany student opisuje, jak podczas studiów i pokonywania kolejnych stopni kariery naukowej w zdobywanej wiedzy szukał szczęścia i radości, a znalazł jedynie smutek i rozczarowanie. Zabiegał o to samo w bogactwie, a znalazł niepokój, nudę i udrękę. Myślał, że działalność naukowa przyniesie mu upragnione szczęście, tymczasem ponownie doświadczył bolesnego rozczarowania. Aż pewnego dnia odwiedził w szpitalu chorego na raka przyjaciela. W tym samym czasie weszła do sali młoda małżonka przyjaciela z małym, śpiącym na rękach synkiem. Ciężko chory przyjaciel ucałował ją serdecznie, a potem wziął z jej rąk dziecko tak delikatnie, aby go nie obudzić. Ten niezwykle wzruszający widok wprowadził przybyłego w odwiedziny człowieka w głęboką zadumę. Zrozumiał wtedy, że proste życie wypełnione zwykłą ludzką miłością przynosi radość i może dać szczęście.

O tym, na czym polega szczęście w wymiarze boskim i duchowym, wskazują strofy Pisma Świętego. W czytaniu prorok Sofoniasz poucza, że prawdziwe szczęście polega na szukaniu w naszym życiu Boga i pełnieniu Jego woli. Mówi: „Szukajcie Pana, wszyscy pokorni ziemi, którzy pełnicie Jego nakazy; szukajcie sprawiedliwości". Słowa psalmu opiewają wielkość i dobroć Boga: „Bóg wiary dochowuje... chlebem karmi głodnych... dźwiga poniżonych, kocha sprawiedliwych, ochrania sierotę i wdowę". Zaś św. Paweł przypomina, że wszystko, co w życiu posiadamy, a więc nasze szczęście, zawdzięczamy Bogu i Chrystusowi „który stał się dla nas mądrością [...], i uświęceniem, i odkupieniem, aby w Panu się chlubił ten, kto się chlubi".

Osiem błogosławieństw, które kieruje do nas Chrystus, nazwano „Małą Ewangelią", czyli podsumowaniem całej nauki naszego Zbawiciela. To kodeks doskonałości chrześcijańskiej i zbiór zasad, których wierne praktykowanie prowadzi do osiągnięcia prawdziwego szczęścia. Błogosławieni, to znaczy szczęśliwi. Kim zatem według Chrystusa są ci, do których kieruje On te słowa?

W naszym ludzkim pojęciu „błogosławiony", czyli szczęśliwy kojarzy się z posiadaniem bogactwa - w postaci wysokiego konta bankowego, pięknego komfortowego domu, nowoczesnego samochodu - z powagą, sławą i życiem wypełnionym atrakcjami i przyjemnościami. Zaś Pan Jezus podważa to, co my ludzie uważamy za najważniejsze, a wynosi to, co ludzie mają w pogardzie. Nie bogaci, nie sławni, nie śmiejący się i dobrze się mający, ale ubodzy w duchu, płaczący, cisi, miłosierni, wprowadzający pokój, cierpiący prześladowania... ci według Chrystusa są „błogosławieni".

Na świecie są takich ludzi miliony! Wielu z nich żyje pośród nas. Pomyślmy chociażby o ludziach starych, chorych, załamanych na duchu, którzy czują się niechciani, niekochani, nikomu niepotrzebni; pomyślmy o ślepych, niemych, głuchych; o żyjących w złych warunkach, ubogo ubranych, głodnych; pomyślmy o prześladowanych i dyskryminowanych z powodu koloru skóry, narodowości, religii, niskiej pozycji społecznej.

Wszystkich tych ludzi ogarnia Chrystus swoją miłością, nazywając ich „błogosławionymi". Dlaczego są szczęśliwi? Są błogosławieni, ponieważ Bóg kocha ich w specjalny sposób. Są Mu szczególnie bliscy, ponieważ ich serca są bardziej niż innych otwarte na Jego słowo, na to co wieczne i nieprzemijające, na dobro, miłość i poddanie się woli Bożej. Nie licząc na ziemskie bogactwa i powodzenie w tym życiu, całą swą nadzieję pokładają w Panu. Dla nich Bóg jest największym bogactwem i skarbem, dlatego pragną Go i zabiegają o Niego. Tak jak pięknie wyraża to nasze polskie słowo „ubodzy", czyli mający wszystko u Boga.

Zapytajmy samych siebie: Jakie słowa skierowałby dziś Pan Jezus do każdego z nas? Czy usłyszelibyśmy: „błogosławieni jesteście", czy „biada wam!"? Czy jest w naszych sercach miejsce na praktykowanie ośmiu błogosławieństw? Czy takie są nasze pragnienia i nadzieje?

Głęboko rozumiał Chrystusową naukę wyrażoną w ośmiu błogosławieństwach Józef Ignacy Kraszewski, kiedy pisał: „Nie ten szczęśliwy kto bogaty, nie ten szczęśliwy kto wielki, kto sławny; ale ten, kto umie kochać jak Chrystus, jak Chrystus przebaczać i jak On cierpieć". Zaś Mikołaj Gogol dodaje: „Szczęście człowieka na ziemi zaczyna się dlań wtedy, gdy zapominając o sobie, zaczyna żyć dla bliźnich".

Dziękując Chrystusowi za przypomnienie tych ważnych prawd, jednocześnie prośmy Go, aby jedynie On był dla nas największym i najważniejszym skarbem i błogosławieństwem.

Naszą modlitwę wyraźmy słowami psalmu:

„Błogosławiony człowiek, który służy Panu

i wielką radość znajduje w Jego przykazaniach...

Rozdaje i obdarza ubogich,

jego sprawiedliwość będzie trwała zawsze;

wywyższona z chwałą będzie jego potęga"




<< wstecz
© Parafia p.w. Świętego Krzyża i Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Tarnowie