Noworoczne rozważania o dziwnej rzeczy ! 2005-12-30

W moim domu jest taki zwyczaj a może już tradycja, że pierwszą rzeczą, którą kupujemy po świętach Bożego Narodzenia jest kalendarz. Pewnie nic w tym dziwnego - powie ktoś, bo przecież nowe rok za pasem i zakup kalendarza to coś naturalnego i nie ma w tym nic szczególnego. Dla mnie jednak jest to fascynujące i ciekawe wydarzenie. Zaraz wyjaśnię dlaczego, ale najpierw kilka refleksji związanych z zamierzchłymi czasami mojego dzieciństwa, które nieodzownie kojarzą mi się z kalendarzem i zachwytem nad tym interesującym przedmiotem. Ale po kolei...



Pamiętam, ze to zawsze mama przynosiła do domu piękny ścienny kalendarz z wyrywanymi kartkami, który ot tak sobie wyciągała ze swojej torebki. Celowo opisuję emocje mojej mamy a raczej ich brak gdyż dla mnie i mojej siostry było to coś niezwykłego a nie tylko jakiś tam kalendarz. Z siostrą po prostu rzucałyśmy się na niego, aby jak najszybciej zobaczyć, kiedy i w jaki dzień wypadają poszczególne święta i dni wolne od nauki. Czasem nawet dochodziło do rękoczynów, bo kalendarz był jeden a nas przecież dwie!

Z perspektywy czasu z uśmiechem wspominam nasze zachowanie i zazdroszczę sama sobie, że kiedyś miałam taką dziecinną prawdziwą radość zdecydowanie inną niż teraz, ale to pozostawiam bez komentarza...Wrócę, zatem do sedna sprawy, czyli do przedmiotu mojej refleksji.

W mojej pamięci szczególnie utkwiło jedno wydarzenie, z którego do tej pory się śmiejemy. Bo proszę sobie wyobrazić dwie małe dziewczynki, które z wypiekami na twarzy zastanawiały się, w który dzień wypada Środa Popielcowa! Pospiesznie wertowały kalendarz, i jakie było ich zdziwienie, kiedy wkrótce zobaczyły, że Środa Popielcowa wypada w środę!!! - I nie ma tu znaczenie, jaki jest rok.

To naprawdę było niesamowite zdarzenie, które po latach chyba jest jeszcze piękniejsze. A wszystko to za sprawą małego kalendarza, który dostarczył nam tyle radości i uśmiechu. Jak więc o nim nie pisać? To ostatnie zdanie to chyba usprawiedliwienie przed tymi, którzy teraz myślą, że jeszcze w głowie szumi mi sylwestrowy szampan i zamiast pisać o czymś ważnym skupiam się na nieistotnej sprawie.

Z całą pewnością stwierdzam, że kalendarz to niezwykła rzecz. A może raczej jest to sprawnie działające urządzenie, które przecież powoduje, że z każdym dniem jesteśmy coraz starsi. 365 karteczek - dla jednych to bardzo mało a dla innych to ciężki brulion cierpienia, którego w żaden sposób nie można skrócić. W kalendarzu zawarta jest także pewna tajemnica, która dotyczy każdego dnia. Nigdy nie wiemy jak będzie wyglądał kolejny dzień, co się wydarzy, kogo spotkamy na swojej drodze. Wertując jego karteczki możemy się tylko zastanawiać i wyobrażać sobie jak będzie. Czyż nie jest to piękne? - Niczego nie możemy przewidzieć.

W kalendarzu urzeka mnie jeszcze jedna bardzo ważna rzecz a mianowicie jest on dla mnie czymś w rodzaju wstępu do rachunku sumienia. Absurdalne? - Pewnie tak, ale zaraz dla tych, którzy są poirytowani moim stwierdzeniem wyjaśnię, ze to naprawdę dobry sposób. Otóż kartkę z kalendarza zrywamy zawsze na koniec dnia. Możemy ją szybko wyrwać, zmiąć i taką podartą wrzucić do kosza, bo nie chcemy dłużej patrzeć na ten beznadziejny dzień, który przysporzył nam tyle nowych trudnych problemów i sytuacji.

Możemy także wyrwaną kartkę zachować na pamiątkę, bo akurat ten dzień był dla nas bardzo szczęśliwy a data wiąże się na przykład z narodzinami dziecka. Dla mnie ten gest zerwania kartki to jakby krótkie zatrzymanie się i popatrzenie na kończący się dzień a także próba odpowiedzi na pytanie, "Jaki był ten dzień, co darował, co wziął, czy mnie wyniósł pod niebo czy zrzucił na dno..." Każda kartka, która w rzeczywistości stanowi jeden dzień to przecież mały stopień do świętości, którą przecież każdy z nas może osiągnąć w codziennym życiu, jeśli tylko zdobędzie się na odwagę i powierzy wszystko Panu Bogu. Bo przecież: "Nie muszę wygrywać, ale muszę żyć w prawdzie. Nie muszę odnosić sukcesów, ale muszę żyć według danego mi światła."

Patrząc na zerwaną kartkę patrzymy na skończony dzień, na coś, co już nie wróci, nie powtórzy się i tylko my mieliśmy wpływ na jego przebieg. To w końcu przecież od nas zależy jak będzie wyglądać ten następny, kolejny nowy dzień...

Na pewno każdy już posiada nowy kalendarz na 2006 rok. Patrząc na niego zastanawiamy się, jaki będzie ten Nowy Rok. Czy przyniesie radość czy smutek a może ktoś właśnie w tym roku dostanie wymarzoną pracę lub skończy studia? Stawiamy wiele pytań, ale na odpowiedz musimy zapewne jeszcze chwilę poczekać. Dlatego wszystkim życzę dużo cierpliwości i odwagi w zdobywaniu nieba. Niech każda wyrywana kartka z kalendarza będzie symbolem dobrze przeżytego dnia. Bądźmy dla siebie życzliwi i uprzejmi nawet, gdy czasem:

"Człowiek jest nierozumny i egocentryczny
Nieważne: i tak kochaj go.
Chciałbyś zrobić coś wspaniałego, ale inni źle oceniają twoje intencje
Nieważne: i tak zrób to!
Wypełniając swe obowiązki znajdziesz fałszywych przyjaciół i prawdziwych nieprzyjaciół,
Nieważne: wypełnij je i tak!
Dobro, które czynisz jutro jest zapomniane
Nieważne: czyń tak dalej!
To, co budujesz od lat, może być zniszczone w jednym momencie
Nieważne: i tak buduj dalej!
Pomagasz ludziom, a oni tego nie zauważają
Nieważne: pomagaj im nadal!
Pragniesz oddać to, co w tobie najlepsze, a inni znieważają Cię i odrzucają
Nieważne: nieustannie dawaj to, co w Tobie najcenniejsze!




<< wstecz
© Parafia p.w. Świętego Krzyża i Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Tarnowie