ZAMYŚLENIA NIEDZIELNE 2010-11-07

Kim tam będziemy - o. Augustyn Pelanowski OSPPE

Czy widzisz siebie wśród tych, którzy będą uznani za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu ze śmierci?

Większość ludzi wyobraża sobie, jak to po śmierci nasze dusze, wyskoczywszy z ciał, wydobędą z siebie z ulgą okrzyk: Uff! Ilu z nas myśli o życiu wiecznym jako mglisto-eterycznej wegetacji? Ale ten obraz jest echem bardziej platońskich poglądów niż biblijnych. Według tych wyobrażeń, nie człowiek, ale jego dusza, a więc tylko „element” miałby powstać ze śmierci, wydobywając się z ciała (soma) jak z grobowca (sema). Jednak w dosłownym tłumaczeniu w CREDO mówiło się: „wierzę w ciał zmartwychwstanie”. Fizyczne ciało staje się materialną manifestacją duchowej istoty człowieka; jest sposobem wyrażenia się człowieka w świecie materialnym i jednocześnie jedyną przestrzenią, gdzie duchowość człowieka może pozyskać dojrzałość.

Grecy starożytni wierzyli w świat onirycznego Hadesu i pola elizejskie, które zamieszkiwały dusze dobrych ludzi. Wszyscy tam, jak w jakiejś eschatologicznej „poczekalni”, wiedli nierozstrzygnięty jednak do końca los. Żydzi Starego Testamentu wierzyli w zmartwychwstanie u kresu historii. Natomiast chrześcijanie żywili od początku przekonanie, że umierając, od razu, bez żadnej „poczekalni” wchodzimy w więź z Ojcem i Synem w Duchu ich wiecznego życia, czego wyrazem są słowa z Listu św. Pawła: „Wiemy bowiem, że jeśli nawet zniszczeje nasz przybytek doczesnego zamieszkania, będziemy mieli mieszkanie od Boga, dom nie ręką uczyniony, lecz wiecznie trwały w niebie” (2 Kor 5,1).

Kim tam będziemy? Cieniami? Duszami? Częścią siebie samych? Czy będziemy do siebie podobni? Czy zachowamy płeć? A jeśli tak, to po co, skoro Jezus mówi, że nie będziemy tam żenić się ani za mąż wychodzić? Zacznijmy od tego, że już tu, na ziemi, co kilka lat zmienia się nasz wygląd niekiedy tak dalece, że ludzie, którzy nas nie widzieli przez 10 lat, z trudnością nas rozpoznają albo w ogóle nie poznają, choć jesteśmy tymi samymi ludźmi. Tymi samymi i jakże różnymi! Ani jeden gram materii nie jest w nas ten sam, co 10 lat temu. Niekiedy też tak dalece zmieniamy poglądy i przekonania, że samych siebie nie poznajemy w naszych mentalnych przemianach.

Ciągle w nas coś umiera i coś zmartwychwstaje, zarówno na poziomie materialnym, jak i duchowym. Nie wyobrażam więc sobie, że zmartwychwstanie będzie jedynie ożywieniem cmentarzy. Ta wizja wydaje mi się groteskowa i naiwna. Byłoby to raczej jedynie wskrzeszenie starych trupów, a nie zmartwychwstanie do nowej jakości istnienia. Śmierć i zmartwychwstanie jawią się w Biblii raczej jako dramatyczny, ale za to ostateczny skok ku ZMIANIE NIEZMIENNEJ, ku jakości życia całkowicie ofiarowanej przez Boga w Chrystusie.


Pod koniec życia matka poprosiła swoje dzieci i powiedziała, iż czuje swoje bliskie odejście. Wprawdzie dorosłe dzieci zaprzeczały mówiąc: „Ależ mamo, co ty mówisz! Będziesz jeszcze długo żyć”. Jednak kobieta wiedziała, że mówią tak, bo jest im żal rozstawać się z nią. „Nic nie mam, co byście mogli wziąć ode mnie. Wszystko wam rozdałam – ziemię, dom, nawet tę moją skromną rentę. Ale pragnę jeszcze coś wam dać – każdemu z was, tak, abyście po mej śmierci nie zginęli”. Słowa matki były dość tajemnicze. Czyżby mama miała gdzieś schowane jakieś cenne pamiątki rodzinne? Ale przecież to jest niemożliwe! Świętej pamięci tato odszedł, nic im o tym nie mówiąc. Czyżby mama coś ukrywała przed nim…? Wpatrzeni w matkę - staruszkę nadstawili ucha. „Dzielę się z wami moją wiarą w Boga. Całe życie tak bardzo Go kochałam, tak mocno Mu zaufałam, że teraz nie boję się umierać, bo wierzę, że idę do Niego. Weźcie po mnie tę siłę wiary. Wierzę tak zwyczajnie, prosto, bez wielkich mądrości, ale wierzę… Moje dzieci… daję wam moją wiarę…”.

Dopiero po jej śmierci zrozumieli ów duchowy testament matki. Ilekroć wspominają jej ostatnie słowa, tylekroć towarzyszą temu łzy. Są to łzy szczęścia. Nie każdy bowiem otrzymał tak wielki dar za życia od swojej matki.



<< wstecz
© Parafia p.w. Świętego Krzyża i Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Tarnowie